Pamiętnikowe → Trzymaj myśli… na wodzy.
Około sześćdziesiąt ostatnich godzin, poza paroma poświęconymi na sen, spędziłem na myśleniu, nauce, myśleniu, czytaniu oraz (tu zaskoczę, o tak!) myśleniu. Tylko i wyłącznie na tym. Niebywale zaskakujące jest to, jaki człowiek potrafi być głupi. Otóż z tego całego myślenia, prześwietlania na wskroś wielu aspektów życia oraz próby poukładania niektórych spraw i wartości na właściwych półkach w mojej hierarchii ważności… Nie wyszło zupełnie nic, co by mnie zaskoczyło, nawet w najmniejszym stopniu. Tego akurat się spodziewałem. Nie warte to jest pisania, bo musiałbym się rozwodzić nad sprawami, które już pewnie wiele razy tu opisywałem. Nie ma to sensu. Jedno jednak jest warte uwagi. Doszedłem do wniosku, że kiedyś byłem bardziej odpowiedzialny w swoich czynach i wszelkich decyzjach, od tych ważnych, życiowych, po te małe, nieistotne. Ostatnimi czasy to się zmieniło i wiele problemów przez to powstało. Muszę bardziej skupić się na tym, co myślę. Nim powiem, przemyśleć to jeszcze raz, a następnie pomyśleć ponownie, czy dobrze pomyślałem o tym, o czym pomyślałem, że chcę powiedzieć. W czasie mówienia natomiast myśleć nad każdym słowem.
Zbyt wiele ostatnio spieprzyłem, niestety. Czasem lepiej poczekać z mówieniem na odpowiedni moment, niż powiedzieć, a potem wycofywać i wracać do swoich poprzednich racji, nowe uznając pomyłką. Bo przez to niektórzy mogą zacząć tracić zaufanie. Dzisiaj znowu nabroiłem… Ten wpis jednak przemyślałem już kilka razy.