Wpisy oznaczone ‘matura’

Pamiętnikowe Postanowiłem wziąć się za siebie…

Brak komentarzy »

Jestem na siebie zły. Ta złość nabiera siły i chyba przekroczyła poziom oznaczony linią MAX, bo w końcu postanowiłem działać, a prócz postanowienia, także podjąłem te działania. A to już COŚ. Do matury miesiąc – czasu dużo, ale też i niewiele. Muszę zdać wszystkie 5 egzaminów na minimum 50% – to najmniejszy próg, który mnie zadowoli i jaki dopuszczam do swoich myśli. Czemu nie 60% czy 80%? Sądzę, że na tyle mam szanse tylko z co najwyżej 3/5 egzaminów. 50% jest taką granicą w miarę bezpieczną. Dzisiaj rano przygotowywałem od strony technicznej to, co zaplanowałem w nocy. Przyznaję, bez drastycznych metod mój plan wziąłby w łeb po dwóch-trzech dniach – jestem za słaby, nie mam dużego samozaparcia, a na dodatek uzależnienie od Internetu w moim wypadku jest wielce prawdopodobne (zwykle, gdy człowiek jest uzależniony, chorobliwie się tego wypiera i uważa innych za wariatów).

Nie będę w tym czasie przejmował się niezdecydowanymi ludźmi czy przykrym przez nich olewaniem – nie mam na to czasu. Ludzie przestają dla mnie istnieć, chyba, że ktoś będzie potrzebował mojego istnienia – wtedy z przyjemnością dla takich będę w miarę możliwości. Internet odchodzi na bok, a ponieważ, jak wspominałem, nie mam wystarczającego samozaparcia, to wspomogę się opcją blokowania stron w moim routerze. Od poniedziałku do piątku po prostu nie istnieje kurnik, forum klanowe czy nasza-klasa. To samo tyczy się demotywatorów, pazyla, a nawet last.fm czy wrzuty. By się zbytnio nie przemęczyć, to na złapanie oddechu w weekend będę mógł sobie poserfować, zostawiłem taką lukę. Dostęp na co dzień zostawię sobie do facebook’a i samotne-szczęście, z prostej przyczyny – nie pochłaniają mi wiele czasu, a poza tym z “fejsbuka” dowiem się, co tam świta na innych portalach. To samo tyczy się innych blogów. Co do gadu-gadu, to jeszcze się zastanowię, czy czasem nie wykorzystać sprytnej opcji w avast!, ponieważ komunikator w moim wypadku także jest niebezpiecznym mordercą wolnego czasu, którego nie mam.

To nie jest tak, że nie wyobrażam sobie dnia bez neta. Nie, nie, nie! Nie potrzebuję ośrodka odwykowego! Tylko zwykłego punktu zaczepienia, takiego małego kopa, i to wystarczy. To właśnie będzie takim punktem. Łatwiej zapanować nad jedną rzeczą (konfiguracją routera, w którą muszę wejść, wpisać hasło, i odblokować) i tak ćwiczyć silną wolę, niż panować nad wszystkimi stronami, na które na co dzień mnie kusi wejść (a na których teraz, na czarnym tle widzę napis “Web Site Blocked by Router Firewall”).

Nie piszę tego tutaj dla kogoś, a raczej dla siebie. Jak zapomnę o planie, a zobaczę notkę, to sumienie nie da mi spokoju, że kolejny raz siebie oszukałem i szybko powrócę na słuszną drogę. Ma to działać nawracająco. Przecież nikt inny mi w tym nie dopomoże, bo nikogo moja przyszłość nie obchodzi, nawet wielkich… albo nie, starczy, nieważne, nie istnieją. Notki na blogu czasem się pojawią, a jeśli wszystko mi się uda, to po maturze stworzę blog czysto techniczny, gdzie takich “smętów”, jak tu, nie będzie, tylko ciekawe artykuły. To tylko plany, a plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. Jeden tylko plan nie ma prawa się zmienić – ten, o którym pisałem na początku. Inaczej… będzie źle.

Na koniec cytat, który mi się spodobał i który uświadomił mi kolejny obraz szczęścia, którego ciągle szukam:

-Jak się nazywa to, kiedy czujesz się dobrze, jesteś zadowolony i chciałbyś, żeby tak już zostało?
-Ja bym to chyba nazwał szczęściem…

~Terry Pratchett „Mort”

Tagi: , ,